Yokohama to japońska stolica chińskiej kultury. To tutaj mieści się największe i najsławniejsze w Japonii Chinatown (Chūkagai), a zarazem jedno z większych na świecie!
Historia tego miejsca sięga 150 lat, a populacja wynosi około 3000-4000 mieszkańców. Dzielnica ma głównie usługowo - turystyczny charakter.
W Yokohamie mieści się też największy japoński port morski, to właśnie z tego powodu tak świetnie rozwinęła się tutaj chińska dzielnica. Wielu Chińczyków przybyło do Yokohamy drogą morską w XIX wieku. Wsród nich było wielu kupców, zaczęto budować chińskie szkoły, sklepy i inne organizacje społeczne, co stało się zalążkiem tego miejsca.
CHIŃSKI NOWY ROK PSAMy do Yokohamy wybraliśmy się przy okazji świętowania Nowego Roku 2018. Według chińskiej astrologii Nowy Rok Chiński rozpoczął się 16 lutego i jest Rokiem Ziemnego Psa.
W chińskiej astrologii każdy rok jest powiązany z zodiakalnym zwierzęciem w 12 - letnim cyklu (istnieje 12 zodiakalnych zwierząt). Przyszły rok 2019 będzie natomiast Rokiem Świni.
W dniu naszej wizyty miała miejsce uroczysta parada z okazji Nowego Roku. Towarzyszyła jej głośna muzyka, śpiewy oraz pokazy tańców. Bardzo podobała mi się ta część świętowania. W pochodzie brały udział pięknie ubrane Chinki, chińscy wojownicy, smoki prowadzone przez młodzież szkolną oraz wesołe psy - przebierańcy radujący się z rozpoczynającego się Nowego Roku.
Chińska dzielnica w Yokohamie rzeczywiście jest bardzo duża i efektowna. Składa się z sieci małych uliczek, które oddzielone są od pozostałej części miasta czterema monstrualnymi, kolorowymi i wyniosłymi bramami (paifang) oraz 6 mniejszymi wewnątrz dzielnicy. Wyglądają one niesamowicie na tle pozornie zwykłych budynków miasta.
W Chinatown mieszczą się też dwie świątynie. Pierwsza to świątynia ku czci Mazu Miao, która jest bardzo znanym chińskim bóstwem morza, czczą ją także kobiety oczekujące potomstwa. Druga wzniesiona ku czci Kwan Tai, chińskiego generała z czasów starożytnych Chin, który jest uznawany za boga wojny. Symbolizuje on lojalność, sprawiedliwość i uczciwość.
W całej dzielnicy dominuje iście chiński kolor czerwony, to właśnie latarnie w tym kolorze zdobią całe Chinatown, tworząc niesamowity klimat tego miejsca.
Chińska dzielnica wypełniona jest obłędnymi ulicznymi przysmakami oraz ogromnym wyborem restauracji. Można skosztować bubble tea, jadalnych kasztanów, doskonałych dań mięsnych oraz herbat prosto z Chin.
Ja najbardziej lubię chińskie bułeczki (baozi) gotowane na parze z nadzieniem, które wytwarza się z mąki pszennej, drożdży, tłuszczu, cukru oraz octu ryżowego. Baozi mogą mieć rozmaite nadzienia i średnicę, ja najbardziej lubię te z pastą ze słodkiej fasoli oraz wieprzowiną. Przypominają one trochę nasze rodzime polskie pyzy!
Znajduje się także tutaj wiele sklepów spożywczych z rozmaitymi przyprawami, herbatami oraz słodyczami.
Najlepiej przyjechać z pustym żołądkiem, bo miejsce to skrywa tyle smaków, ile potrafisz zjeść! :)
Muszę przyznać, że to dosyć drogie Chinatown. W restauracji na obiad wydaliśmy kwotę porównywalną do posiłku w średniej japońskiej restauracji (około 2000 yenów za osobę).
Jest to raczej turystyczny punkt, ale warto wraz z przekroczeniem monstrualnej bramy odwiedzić to miejsce i przenieść się do zupełnie innego kraju.
Z Tokio istnieje bardzo dobre połączenie metrem, korzystając z linii Minatomirai, należy wysiąść na stacji: ‘Motomachi-Chūkagai Station’ obok, której mieści się to niezwykłe i barwne miejsce.
Zapraszam na fotorelację z naszej wizyty! Pozdrawiam Marta.